Tylko ten, kto wędruje, odnajduje nowe ścieżki, tak mówi norweskie przysłowie. Im dalej pójdziemy, tym bardziej poznamy siebie i innych.
Lubię docierać tam, gdzie nikt jeszcze nie był. Uwielbiam poznawać nowe osoby, nowe miejsca. Podróże w głąb siebie, jak i te zwykłe maja magiczną moc. Pomagają zdystansować się do wszystkich przyziemnych spraw i spojrzeć na nie jakby z drugiego brzegu rzeki. Nie mówię tu tylko o tych wielkich podróżach, te małe mają równie ogromne znaczenie. Odkrywając doświadczamy czegoś, przez co stajemy się wyjątkowi. Bywa tak, że zarówno w podróży, jak i w życiu potrzebujemy przystanku. Musimy odpocząć i poukładać różne sprawy, które wcześniej kolidowały z naszą podróżą. Taki restart sprawia, że bardziej doceniamy dalszą podróż. Przejechaliśmy długą drogę z różnymi doświadczeniami, które coś wniosły w nasze życie i za każdym zakrętem pozwalały nadać mam nowy, lepszy kierunek.
Dzięki temu kocham życie. Za uśmiech, za ludzi. Kocham je za bardzo. Uwielbiam je, ponieważ otacza mnie cudownymi osobami. I mówię o tym głośno, ponieważ żyję. Kocham życie. Choć to trudna miłość, trudny związek. Bez wątpliwości uczy mnie pokory i szacunku. Nie szastam chwilami na lewo i prawo. Jestem kreatorką swojego szczęścia, swojej życiowej drogi. Jeśli kochasz życie, życie Ci tę miłość odwzajemni. Byłam tego świadkiem wielokrotnie.
Czasami pędzimy obraną droga i nie zbaczamy, bo mamy postawiony jasno cel. Niekiedy wypadniemy z trasy, ale ścieżka, którą aktualnie będziemy podążać może być utrudnieniem, jednak do pokonania.
–Andre Gide